Złość

Złość piękności nie szkodzi.

Złość jest emocją daną nam przez naturę, sama w sobie nie jest czymś złym, każdy z nas ją przeżywa i doświadcza. Ze względu na to, że osoba doświadczająca złości nie czuje się w sposób komfortowy, zaliczana jest jednak do emocji negatywnych. Złość wyrażana jest już w okresie prenatalnym – dziecko w brzuchu mamy denerwuje się, gdy dociera do niego hałas, wówczas kopie ze złości. W okresie niemowlęctwa każda z matek potrafi rozpoznać gniew u swojej pociechy, a w okresie dorastania gniew jest dość powszechną reakcją nastolatków na codzienne niepowodzenia. Przeżywanie złości jest naturalne. Ale faktem jest, że jest to emocja, z którą należy sobie umiejętnie poradzić – aby nie wejść w konflikt z otoczeniem i nie przysporzyć sobie kłopotów.

Złość składa się z 3 elementów: myśli, reakcji fizjologicznej oraz ataku –słownego lub fizycznego. Myśl świadczy o naszym niezadowoleniu, spowodowanym przez osobę bądź sytuację w jakiej się znajdujemy. Myśli prowadzą do reakcji w naszym ciele – podnosi się ciśnienie krwi i rytm pracy serca a mięśnie się napinają. Ciało jest przygotowane do ataku. Atak ma na celu położenie kresu zachowania innej osoby, które uznaliśmy za zaczepne. W zależności od stopnia uspołecznienia i kultury osobistej atak może się wyrażać w agresji fizycznej, słownej napastliwości lub kąśliwej uwagi. Osoba często doświadczająca złości jest wyczulona na zachowanie innych, skoncentrowana na tym co negatywne i łatwo dopatrująca się zaczepki. Nie opanowana złość rodzi gwałt i przemoc. W złości jest bardzo prawdopodobne wyrządzenie krzywdy drugiemu człowiekowi. Zagniewany, dorastający osiłek, gdy zostanie przypadkowo oblany przez kilkuletniego brzdąca zupą odbierze to jako zaczepkę i rzuci się do bójki. Jawne, niekontrolowane wyrażanie gniewu szkodzi stosunkom międzyludzkim. Dlatego złość należy przeżywać tak, by nie zaszkodzić otoczeniu. Wyrażać swoje niezadowolenie w sposób otwarty, opisać co niepokoi i konkretnie określić to, co chcielibyśmy aby osoba uczyniła.

W naszej kulturze kobiety mają o wiele mniejsze przyzwolenie na okazywanie gniewu i irytacji niż mężczyźni. Już w okresie dzieciństwa dziewczynki spotykają się z mniejszą akceptacją okazywania uczuć twardych: np. agresji i złości, z kolei u chłopców mniej się toleruje okazywanie uczuć miękkich: np. lęku i współczucia. Tłumienie gniewu na dłuższą metę jest niezdrowe – powoduje dolegliwości psychosomatyczne, jak ból głowy, kręgosłupa lub żołądka. Tłumienie emocji obniża odporność i poziom energii, funkcjonuje się gorzej. Z gniewem należy rozliczać się na bieżąco, ale nie tracąc panowania nad sobą. W odpowiednim momencie policzyć do przysłowiowych dziesięciu, zapanować nad myślami oraz uczuciami i pokazać swoje niezadowolenie w sposób odpowiadający normom społecznym (myśli i uczucia poprzedzają atak).

Spotkałam się z poglądem, że złość jest uzależnieniem – podobnie jak alkoholizm, trzeba uczyć się nowych nawyków zachowań. Ważne jest, by nie wyładowywać swojego gniewu na bliskich nam osobach. W momencie, gdy nie idzie nam w pracy – lepiej pójść pobiegać lub popływać, niż przyjść do domu z awanturą, której właściwą przyczynę tak naprawdę znamy tylko my sami. Bo czasami wcale nie chodzi o przypalonego kotleta czy brak umiejętności żony w kierowaniu pojazdem. Wrzeszczymy na cały dom, bo szef nam powiedział ostre słowa albo ciągle czujemy urazę do danej osoby za jakieś wydarzenie z przeszłości (np. zdrada, nielojalność). Oczywiście o tym się nie mówi, tylko robi awanturę z powodu krzywo położonego widelca.